
Historia tego tortu jest niesamowita. Robiłam go dla mojego przyjaciela na prośbę jego żony. Pierwszy raz przytrafiło mi się coś takiego, że solenizantowi tak się spodobał tort, że nie pozwolił go pokroić mimo usilnych błagań gości :) płakaliśmy, ze śmiechu jak bardzo go bronił przed nożem :), historia ta tak mnie rozbawiła, że postanowiłam o tym napisać :) ... cudem na drugi dzień ubłagałyśmy go, że dostaniemy się do środka tortu tak, żeby cała dekoracja została nienaruszona :), zdjęłyśmy dukaty i kroiłyśmy go od środka tak, żeby nie naruszyć obudowy